Słońce świeciło
bardzo mocno. Swoimi ciepłymi i wesołymi promieniami otulało wszystkie
stworzenia śpiące jak i istoty które już znajdowały się na jawie. Ptaszki lekko
i zwinnie przemieszczały się po cienkich gałązkach dębu ćwierkając przy tym.
Gdy się je obserwowało wydawała się to najlepsza zabawa na świecie. Była chyba
tylko jedna osoba na ziemi której ta cudowna muzyka przeszkadzała. Była nią
jedna dziewczyna która nazywała się Zuzanna Person. Dziewczyna byłą niewyspana
bo w nocy nie mogła spać. Na zegarku dochodziła 5:00. Zuza wolno się podniosła i długo się przeciągała.
Postanowiła wstać i tak też zrobiła. Od razu poszła do łazienki. Podchodząc do lustra zobaczyła tą
sama dziewczynę co zazwyczaj. Była ona chuda i wysoka. Jej bladą twarz
pokrywały kasztanowe, kręcone włosy. Znajdowały się tam również malinowe usta,
ciemnie, głębokie i niebieskie oczy które pojrzeniem powalały nie jednego
chłopaka. Mały i zgrabny nos nie pokrywał ani jeden pieg. Ulubioną fryzurą
dziewczyny był tak zwany kucyk ale stwierdziła że dzisiaj pójdzie w
rozpuszczonych włosach. Po załatwieniu porannej toalety, Zuza poszła się
przebrać. Założyła granatową bokserkę i długie białe rurki. Stwierdziła że
najlepszym dodatkiem będą buty wiec nie wzięła nic innego. Była dzisiaj sobota
toteż Zuza postanowiła że po zjedzeniu śniadania od razu uda się po jej
przyjaciółkę Olę ponieważ była ona porannym ptaszkiem.
***
W drodze do domu Oli Zuzanna napawała się przepięknym
widokiem. Gdy doszła do jej domu spojrzała na zegarek. Była 5:55. Dziewczyna
bez wahania zadzwoniła do dzwonka. Już po niecałych 30 sekundach w Oknie
pokazała się Ola. W świetle porannego słońca jej ciemno-blond włosy wyglądały
jakby były że szczerego złota. Na twarzy były jak zawsze zielone roześmiane
oczy i pełne usta. Ola tylko pokiwała mi z okna( nie ukrywając zdziwienia co ja
robie o tej godzinie) i zaraz wybiegła z domu.
-Hej Zuza! Co ty śpiochu robisz o tej godzinie jak zazwyczaj
wstajesz o 10?-zapytała
-Hmm może dlatego że
ptaszkom blisko mojego okna zachciało się śpiewać-odpowiedziała Zuzanna trochę
oburzona lecz z uśmiechem na twarzy
-Skoro jest tak wcześnie to pewnie Anka i Eliza jeszcze
śpią……….. może miała byś ochotę wejść do mnie się napić soku ?-zapytała
blondynka.
Zuzanna nie miała nic przeciwko temu . Jakoż na dworze było
gorąco mimo tak wczesnej pory propozycja szklanki pełnej zimnego soku była zbyt
kusząca by jej się oprzeć.
***
Oli dom był bardzo przytulny. W salonie stały 2 kanapy i jeden fotel .
Między nimi był mały szklany stolik.
Dziewczynom w domu Oli najbardziej podobał się strych w którym teraz siedziały.
Było tam dużo książek na regałach i
„Mały zakątek Oli” w którym dziewczyna
mogła spokojnie malować na sztaludze. Zuzanna podeszła do ostatniego obrazu Oli
i podziwiała ostatni jej obraz. Był on wykonany z farb olejnych. Przedstawiał
mały staw z drzewami dookoła. Nagle miałam wrażenie że to wszystko się
porusza…. Czułam lekki powiew wiatru….. Słyszałam szum drzew które „ rozmawiały
” między sobą. Nagle wszystko ucichło a ja wstałam o otwarta buzią i z wielkimi
oczami na to co się wydarzyło.
-Zuza dobrze się czujesz?- zapytała lekko zaniepokojona Ola
.
-Ty sobie żartujesz?! Nie widziałaś tego?!- Krzyknęłam
budząc chyba pół miasta.
Dziewczyna przecząco pokiwała głową zaraz potem się pytając
: Ale czego nie widziałam?
Zuzanna była wstrząśnięta. Czy mam jakieś urojenia? Zwidy? O
co w tym wszystkim chodzi?- myślała gorączkowo. Ola była coraz bardziej
niecierpliwa.
-Naprawdę nie słyszałaś szumu drzew powiewu?- zapytała
Zuzanna rozpaczliwie
-Zuza nie, nie słyszałam. Czy nie byłaś dzisiaj zbyt długo
na słońcu przypadkiem?- zapytała z łagodnym głosem
-Chyba masz racje. Tak na pewno ją masz. Po prostu mi się
wydawało i to tyle –stwierdziła dziewczyna z już wyrównanym oddechem.
Dziewczyny rozmawiały tak jeszcze pół godziny kiedy na
zegarku już dochodziła siódma. Blondynka wpadła na niezły plan. Brzmiał on tak:
Pójdą nad jezioro, pod dom Elizy. Gdy ta wstanie i( jak to zazwyczaj robi )
spojrzy przez okno na jezioro zobaczy Zuzę i Ole a one jej będą kiwać. Ona do
nich po kilku minutach przebrana zbiegnie i dziewczyny wepchną ja do jeziora na
znak przyjaźni. –Podoba mi się- pomyślała Zuza.
***
Gdy dziewczyna z kasztanowymi włosami i jej przyjaciółka
siedziały nad jeziorem, telefon tej drugiej zadzwonił. Ola szybko odebrała.
(rozmowa telefoniczna )
-Hej Ola. Gdzie jesteś? –odezwał się glos w komórce
-Hmm siedzę z Zuzą nad jeziorem i czekamy na Elizę. Mamy co
do niej pewne plany…- odpowiedziała blondynka
- A jakie –zapytał głos
- Chcemy ją wrzucić do jeziora a co? Wchodzisz w to Anka?-
zapytała Ola w odpowiedzi usłyszała szyderczy śmiech lecz później chichot oraz niewyraźnie
„tak”
***
Gdy Eliza wstawała byłe wypoczęta. Przeszła do łazienki i
się wyszykowała. Później zjadła śniadanie i uczesała się w luźnego warkocza.
Podeszła do swojego małego okna i tam zobaczyła….. Tak ….. zobaczyła swoje trzy
przyjaciółki które się śmieją. Nie wiedziała z czego ale ona też się lekko uśmiechnęła.
Dziewczyny pokiwały jej i ruchem ręki zachęciły ją do pójścia na dwór.
Eliza szybko biegła przez swój ogródek, aż dotarła do
uliczki. Po przywitaniu się przyjaciółkami jeszcze nie wiedziała co ją czeka.
Nagle Ola chwyciła ją za ręce, Zuza za jedną nogę a Anka za drugą. Eliza wiedziała że bezsensownie krzyczy „pomocy”
bo i tak wiedziała że zaraz wyląduje w jeziorze… Jak przeczuwała tak się
okazało. Już po kilkunastu sekundach poczuła na sobie zimną wodę która była zbawieniem
w taki gorący dzień jak ten. Dziewczyna spojrzała oburzona na swoje przyjaciółki
które nie mogły wytrzymać ze śmiechu. Zresztą po chwili sama zaczęła się śmiać.
Bo tak szczerze gdyby na przykład Anka była w wodzie ona tez by się śmiała….
Dziewczyny spędziły ze sobą cały dzień…
***
Gdy Zuzanna wracała do domu przez ciemne i puste ulice
oświetlane pomarańczowym światłem lamp. Dziewczyna zauważyła że za nią idzie
mały, rudy kot . Jego oczy były magiczne. Błyszczały tak jakby były zrobione z
najpiękniejszego diamentu na całej ziemi. Dziewczyna postanowiła go zabrać do
domu zupełnie nie myśląc o reakcji jej ojca który nie lubił kotów…
-No tato proszę, proszę i jeszcze raz proszę…. Pozwól mi go
zostawić!- dziewczyna błagała mojego już
po 15 min kłótni.
-Nie i nie zmienisz mojego zdania-odpowiedział ojciec z kamienną
twarzą. Lecz nagle do domu weszła mama. Gdy zobaczyła kota od razu spoważniała.
-O co tu chodzi? Czy ktoś mi to wyjaśni?!-zapytała mama
-Och Kotku nasza córka chce wziąć tego kota i go zatrzymać-
odpowiedział ojciec z rozpaczą w głosie
Mama Zuzanny przez chwile przyglądała się małemu
zwierzakowi w salonie nagle w jej głowie
pojawiła się myśl.
-To niech go zostawi-powiedziała łagodnym głosem. Jej mąż
patrzył na nią pytająco a ta do niego podeszła i mu coś zaczęła szeptać gdy
nagle ojciec coś zrozumiał i nagle zmienił zdanie
-Już dobrze zatrzymaj kota ale musisz się nim zajmować- Powiedział
ojciec
Zuzanna nie wiedziała co ze sobą ma zrobić zaczęła skakać ze
szczęścia. Pocałowała szybko obydwojga rodziców i pognała na górę uszykować
legowisko swojemu pierwszemu w życiu pupilowi. Robiła to bardzo starannie aż w
końcu zmorzył ją sen……
Oto pierwszy rozdział wiem że troszkę krótki, ale nie miałam czasu na więcej
Ps proszę komentujcie jeżeli to czytacie <3 to dla mnie wiele znaczy
Hejo!
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny! N nigdy nie czytałaem niczego tak ładnie napisanego:) Z niecierpliwieniem czekam na dalszy ciąg:)
S.
fajne :3 czekam na więcej
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńlol co ja tu napisałam? :D
Usuńnic ciekawego powtórzyłaś wiadomość :P
UsuńŚwietnee *w* Zuza czarodziejką, ciekawie się zapowiada, pisz i nie przestawaj. Osz kurcze jaka poetka ze mnie xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
dzięki :3
UsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuń