sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 2



Dzisiaj słońce ogrzewało miasto tak jak w każdy czerwcowy poranek. Zuzanna wstała dosyć wcześnie ale była wypoczęta.-Tak dzisiaj koniec roku szkolnego- pomyślała z zadowoleniem. Poszła  się wyszykować. Z swoich kasztanowych, lokowanych włosów  zrobiła koka. Ubrała się w białą koszulkę i granatową spódnicę. Wolała założyć czarne spodnie lecz mama jej nie kazała. Ubrana już w odświętne ubrania poszła pobawić się z swoim kotem- Kubą. Imię jej to się bardzo podobało więc nie przejmowała się tym że nie jest zbytnio oryginalne.  Zuzanna zeszła na dół i zjadła swoją ulubioną kanapkę z szynką. Gdy już się pożywiła spojrzała na zegarek. Była 7:30 a rozpoczęcie końca roku szkolnego było o 10:30 więc miała dużo czas. Usiadła przy biurku i zaczęła pisać swoją przemowę na koniec roku dlatego że była przewodniczącą szkoły. Po półtorej godziny Mowa była skończona.
Zuzanna wstała i wyszła z domu…
***
W szkole pani dyrektor odczytała to samo co widniało już na pożółkłej kartce.  Po przedstawieniu zrobionym przez szkolne kółko teatralne. Teraz przyszła kolej na Zuzannę.
-Zapraszamy naszą przewodniczącą szkoły Zuzannę Person na sam środek!- krzyknęła pani dyrektor
Zuzanna niepewnie wstała i zaczął jej klaskać tłum  jej rówieśników
(podkład, włączcie :  lin-kuś xd )
Cześć. To nasz ostatni wspólny dzień w szkole. Wkraczamy teraz na nowy etap życia który zwie się Gimnazjum. Szkoła podstawowa to niesamowity czas pierwszych przyjaźni borykania się z życiem codziennym. Zapewne większość z was rozejdzie się i zerwie stare kontakty, lecz nigdy nie zerwą tego co pozostało w naszych sercach. Powstała  między nami wieź która pozostanie do końca życia w naszych duszach.  To nic że nie będziemy ze sobą rozmawiać. Nie będziemy się spotykać. To co powstało przez te sześć lat razem to coś co nas połączyło aż do końca życia. Bo czy kiedyś zapomnicie o swoich długoletnich przyjaźniach? Ja myślę że nie. Myślę że każdy do końca życia będzie pamiętał osobę którą najbardziej lubił , lub osoby ze swojej klasy. To tyle co chciałam wam przekazać. Więc trzymajcie się … i nie zapominajcie o osobach ważnych w waszym życiu.
Zaczął jej klaskać tłum młodych ludzi. Niektóre dziewczyny płakały.- Tak to był koniec. Ale czy to koniec  ich przyjaźni ?-tak myślała teraz Anka
***
Dziewczyny stały teraz nad stawem. Intensywnie o czymś myślały. Każda na swój i inny sposób. Myślały nad tym czy to koniec. W sumie to były ich ostatnie wakacje.
-EJ nie smućcie się-próbowała nas pocieszyć Ola- Przecież dalej będziemy się przyjaźnić, nie?
-No nie- odpowiedziała Zuza.
-Ale to nie będzie to samo –powiedziała zrezygnowana Eliza.
-Ej ale co wy gadacie?!-krzyknęła Anka która nic nie powiedziała podczas ich rozmowy- Przecież  mamy całe wakacje i to że idziemy do innych gimnazjum wcale nie musi nam w czymś przeszkadzać,      nie? Nawet jakbyśmy się nie widywały to mamy telefony, neta …
-Ej Anka ma racje nie możemy sobie mówić „ to nasze ostatnie wakacje” – powiedziała zdesperowana Ola. Zuzanna razem z Elizą tylko przytaknęły. W ich głowach ciągle tkwiły słowa Anki. Ola myślała o tym czy będzie tak jak powiedziała Anka,  a Anka? Anka właśnie podbiegała do budki z lodami i wzięła tylko jedną waniliową gałką. Ona nie miała zamiar jej zjeść….  Dziewczyna podeszła do zmyślonej Zuzanny. Nim ta zdążyła zareagować miała na twarzy resztki loda przez co nie myślała już wcale na temat ich przyszłości. Dziewczyny  zaczęły się śmiać. Śmiała się nawet Zuza bo nie miała tego za złe.
-I co do twarzy mi z lodami-zapytała przez śmiech
-Podkreślają pani oczy –stwierdziła rozbawiona Ola.
-Tak też uważam- Dodała Eliza
Dziewczynom czas leciał nieubłaganie. Przez około 2 godziny stały nad stawem i rozmawiały o różnych sprawach ale z pewnością nie były to tematy związane z przyszłością. Potem postanowiły się rozejść i się pożegnały. Anka poszła razem z Elizą bo obydwie mieszkały w tym samym kierunku za to Ola i Zuzanna poszły w inną stronę. W drodze do domu stwierdziły że muszą się razem spotkać…
***
Blondynka i dziewczyna z kasztanowymi włosami szły do kawiarenki. Miały zamiar sobie po prostu porozmawiać na prywatne tematy ale nie potrafiły tego robić idąc na ulicy. Obydwie szły w milczeniu. Żadna się nie odezwała mimo iż nie były na siebie obrażone.
W kawiarence:
 Dziewczyny zajęły stolik. Zuzanna zamówiła sobie szarlotkę z lodami a Ola sernik. Stół przy którym siedziały , miał wygląd na panoramę miasta. O tej porze było ono takie zwyczajne. Samochody przejeżdżały obok pieszych którzy albo gdzieś się spieszyli albo szli bardzo powolnie. Normalny widok miasta  nie sprawił większego wrażenia na dwóch dziewczynach. Gdy do kawiarni wszedł niejaki Kacper Lattis  Ola od razu chciała z niej iść. Kacper Lattis podobał się Oli już od czasów  1 klasy . Gdy  Zuza zobaczyła reakcje swojej przyjaciółki zapytała:
-Ej Ola…..  czy on się tobie przypadkiem nie podoba?
-Ciiii.. bo usłyszy … i tak troszkę-odpowiedziała zrezygnowana
-troszkę? Ja myślę że bardzo –odpowiedziała wesoło Zuza.
Ola nie odpowiedziała .Dziewczyny zaczęły wychodzić.  Ola miała taka małą nadzieje, otóż chciała żeby Kacper się do niej uśmiechnął. Jakimś dziwnym trafem tak po około 2 sekundach się stało. Dziewczyna odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem i się zarumieniła. Dziewczyna nie wiedziała jak to sobie wytłumaczyć. Chciała żeby się do niej uśmiechnęła i tak się stało .-Zwykły zbieg okoliczności- pomyślała ale nie była smutna tylko zadowolona…
***
W domu Zuzanny:
Dziewczyna szybko poszła do łazienki. Zrobiła sobie luźnego koka, założyła swoją piżamę. Niedługo po tym dziewczyna poszła do swojego pokoju.  Spojrzała na swojego ulubieńca, który właśnie smacznie spał pod jej biurkiem. Dziewczyna byłą zadowolona że go przygarnęła.- To był dobry pomysł- powiedziała sama sobie. Po długim czytaniu książki dziewczyna zasnęła …
Było bardzo chłodno…
Świecił wielki, platynowy księżyc…
Na zegarku dochodziła północ…
Ruiny…. a może jakiś zamek…
Dziewczyna z kasztanowymi włosami …
Za nią szła jej koleżanka…
Jakiś krzyk….
Już nie dziecięcy ale nie typowo kobiecy…
Mroczny i złowieszczy śmiech…
Jakaś twarz …
Nóż a na nim czerwony, lepki płyn…
Zamach …….
Nóż przy gardle młodej dziewczyny..
Ja ją chyba znam....
O boże!.....
_________________________________
I tak za nami kolejny rozdział:P Według mnie nie był on dobry ale zawsze coś nie?
Do czytelników: Szukam kogoś kto umie zrobić obrazek na mojego bloga. KONTAKT : gunioland@gmail.com  
PS Komentujcie :P

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział I



   Słońce świeciło bardzo mocno. Swoimi ciepłymi i wesołymi promieniami otulało wszystkie stworzenia śpiące jak i istoty które już znajdowały się na jawie. Ptaszki lekko i zwinnie przemieszczały się po cienkich gałązkach dębu ćwierkając przy tym. Gdy się je obserwowało wydawała się to najlepsza zabawa na świecie. Była chyba tylko jedna osoba na ziemi której ta cudowna muzyka przeszkadzała. Była nią jedna dziewczyna która nazywała się Zuzanna Person. Dziewczyna byłą niewyspana bo w nocy nie mogła spać. Na zegarku dochodziła 5:00. Zuza  wolno się podniosła i długo się przeciągała. Postanowiła wstać i tak też zrobiła. Od razu poszła do  łazienki. Podchodząc do lustra zobaczyła tą sama dziewczynę co zazwyczaj. Była ona chuda i wysoka. Jej bladą twarz pokrywały kasztanowe, kręcone włosy. Znajdowały się tam również malinowe usta, ciemnie, głębokie i niebieskie oczy które pojrzeniem powalały nie jednego chłopaka. Mały i zgrabny nos nie pokrywał ani jeden pieg. Ulubioną fryzurą dziewczyny był tak zwany kucyk ale stwierdziła że dzisiaj pójdzie w rozpuszczonych włosach. Po załatwieniu porannej toalety, Zuza poszła się przebrać. Założyła granatową bokserkę i długie białe rurki. Stwierdziła że najlepszym dodatkiem będą buty wiec nie wzięła nic innego. Była dzisiaj sobota toteż Zuza postanowiła że po zjedzeniu śniadania od razu uda się po jej przyjaciółkę Olę ponieważ była ona porannym ptaszkiem.
***
W drodze do domu Oli Zuzanna napawała się przepięknym widokiem. Gdy doszła do jej domu spojrzała na zegarek. Była 5:55. Dziewczyna bez wahania zadzwoniła do dzwonka. Już po niecałych 30 sekundach w Oknie pokazała się Ola. W świetle porannego słońca jej ciemno-blond włosy wyglądały jakby były że szczerego złota. Na twarzy były jak zawsze zielone roześmiane oczy i pełne usta. Ola tylko pokiwała mi z okna( nie ukrywając zdziwienia co ja robie o tej godzinie) i zaraz wybiegła z domu.
-Hej Zuza! Co ty śpiochu robisz o tej godzinie jak zazwyczaj wstajesz o 10?-zapytała
-Hmm  może dlatego że ptaszkom blisko mojego okna zachciało się śpiewać-odpowiedziała Zuzanna trochę oburzona lecz z uśmiechem na twarzy
-Skoro jest tak wcześnie to pewnie Anka i Eliza jeszcze śpią……….. może miała byś ochotę wejść do mnie się napić soku ?-zapytała blondynka.
Zuzanna nie miała nic przeciwko temu . Jakoż na dworze było gorąco mimo tak wczesnej pory propozycja szklanki pełnej zimnego soku była zbyt kusząca by jej się oprzeć.
***
Oli dom był bardzo przytulny.  W salonie stały 2 kanapy i jeden fotel . Między nimi  był mały szklany stolik. Dziewczynom w domu Oli najbardziej podobał się strych w którym teraz siedziały. Było tam dużo książek  na regałach i „Mały zakątek Oli”  w którym dziewczyna mogła spokojnie malować na sztaludze. Zuzanna podeszła do ostatniego obrazu Oli i podziwiała ostatni jej obraz. Był on wykonany z farb olejnych. Przedstawiał mały staw z drzewami dookoła. Nagle miałam wrażenie że to wszystko się porusza…. Czułam lekki powiew wiatru….. Słyszałam szum drzew które „ rozmawiały ” między sobą. Nagle wszystko ucichło a ja wstałam o otwarta buzią i z wielkimi oczami na to co się wydarzyło.
-Zuza dobrze się czujesz?- zapytała lekko zaniepokojona Ola .
-Ty sobie żartujesz?! Nie widziałaś tego?!- Krzyknęłam budząc chyba pół miasta.
Dziewczyna przecząco pokiwała głową zaraz potem się pytając : Ale czego nie widziałam?
Zuzanna była wstrząśnięta. Czy mam jakieś urojenia? Zwidy? O co w tym wszystkim chodzi?- myślała gorączkowo. Ola była coraz bardziej niecierpliwa.
-Naprawdę nie słyszałaś szumu drzew powiewu?- zapytała Zuzanna rozpaczliwie
-Zuza nie, nie słyszałam. Czy nie byłaś dzisiaj zbyt długo na słońcu przypadkiem?- zapytała z łagodnym głosem
-Chyba masz racje. Tak na pewno ją masz. Po prostu mi się wydawało i to tyle –stwierdziła dziewczyna z już wyrównanym oddechem.
Dziewczyny rozmawiały tak jeszcze pół godziny kiedy na zegarku już dochodziła siódma. Blondynka wpadła na niezły plan. Brzmiał on tak: Pójdą nad jezioro, pod dom Elizy. Gdy ta wstanie i( jak to zazwyczaj robi ) spojrzy przez okno na jezioro zobaczy Zuzę i Ole a one jej będą kiwać. Ona do nich po kilku minutach przebrana zbiegnie i dziewczyny wepchną ja do jeziora na znak przyjaźni. –Podoba mi się- pomyślała Zuza.
***
Gdy dziewczyna z kasztanowymi włosami i jej przyjaciółka siedziały nad jeziorem, telefon tej drugiej zadzwonił. Ola szybko odebrała.
(rozmowa telefoniczna )
-Hej Ola. Gdzie jesteś? –odezwał się glos w komórce
-Hmm siedzę z Zuzą nad jeziorem i czekamy na Elizę. Mamy co do niej pewne plany…- odpowiedziała blondynka
- A jakie –zapytał głos
- Chcemy ją wrzucić do jeziora a co? Wchodzisz w to Anka?- zapytała Ola w odpowiedzi usłyszała szyderczy śmiech lecz później chichot oraz niewyraźnie „tak”
***
Gdy Eliza wstawała byłe wypoczęta. Przeszła do łazienki i się wyszykowała. Później zjadła śniadanie i uczesała się w luźnego warkocza. Podeszła do swojego małego okna i tam zobaczyła….. Tak ….. zobaczyła swoje trzy przyjaciółki które się śmieją. Nie wiedziała z czego ale ona też się lekko uśmiechnęła. Dziewczyny pokiwały jej i ruchem ręki zachęciły ją do pójścia na dwór.
Eliza szybko biegła przez swój ogródek, aż dotarła do uliczki. Po przywitaniu się przyjaciółkami jeszcze nie wiedziała co ją czeka. Nagle Ola chwyciła ją za ręce, Zuza za jedną nogę a Anka za drugą.  Eliza wiedziała że bezsensownie krzyczy „pomocy” bo i tak wiedziała że zaraz wyląduje w jeziorze… Jak przeczuwała tak się okazało. Już po kilkunastu sekundach poczuła na sobie zimną wodę która była zbawieniem w taki gorący dzień jak ten. Dziewczyna spojrzała oburzona na swoje przyjaciółki które nie mogły wytrzymać ze śmiechu. Zresztą po chwili sama zaczęła się śmiać. Bo tak szczerze gdyby na przykład Anka była w wodzie ona tez by się śmiała…. Dziewczyny spędziły ze sobą cały dzień…
***
Gdy Zuzanna wracała do domu przez ciemne i puste ulice oświetlane pomarańczowym światłem lamp. Dziewczyna zauważyła że za nią idzie mały, rudy kot . Jego oczy były magiczne. Błyszczały tak jakby były zrobione z najpiękniejszego diamentu na całej ziemi. Dziewczyna postanowiła go zabrać do domu zupełnie nie myśląc o reakcji jej ojca który nie lubił kotów…
-No tato proszę, proszę i jeszcze raz proszę…. Pozwól mi go zostawić!-  dziewczyna błagała mojego już po 15 min kłótni.
-Nie i nie zmienisz mojego zdania-odpowiedział ojciec  z  kamienną twarzą. Lecz nagle do domu weszła mama. Gdy zobaczyła kota od razu spoważniała.
-O co tu chodzi? Czy ktoś mi to wyjaśni?!-zapytała mama
-Och Kotku nasza córka chce wziąć tego kota i go zatrzymać- odpowiedział ojciec z rozpaczą w głosie
Mama Zuzanny przez chwile przyglądała się małemu zwierzakowi  w salonie nagle w jej głowie pojawiła się myśl.
-To niech go zostawi-powiedziała łagodnym głosem. Jej mąż patrzył na nią pytająco a ta do niego podeszła i mu coś zaczęła szeptać gdy nagle ojciec coś zrozumiał i nagle zmienił zdanie
-Już dobrze zatrzymaj kota ale musisz się nim zajmować- Powiedział ojciec
Zuzanna nie wiedziała co ze sobą ma zrobić zaczęła skakać ze szczęścia. Pocałowała szybko obydwojga rodziców i pognała na górę uszykować legowisko swojemu pierwszemu w życiu pupilowi. Robiła to bardzo starannie aż w końcu zmorzył ją sen……

Oto pierwszy rozdział wiem że troszkę krótki, ale nie miałam czasu na więcej
Ps proszę komentujcie  jeżeli to czytacie <3 to dla mnie wiele znaczy

Hej!

Hej! chciałam powiedzieć że będzie to blog na podstawie mojej opowieści na http://poczytajki.bloog.pl/ na którym pisałam opowiadanie teraz rozdziały będą dłuższe i będzie ciekawsza akcja.
Zapraszam do czytania ~czekoladka :3
Ps komentujcie